Ukazała się nowa książka Kazimierza Piechowskiego „My i Niemcy”, autora także wcześniej wydanego tomu wspomnień byłych więźniów Auschwitz-Birkenau „Byłem numerem”. Obie pozycje wyszły nakładem Wydawnictwa Sióstr Loretanek.
Kazimierz Piechowski jest postacią niezwykłą. Urodzony w 1919 roku od młodości związany z Tczewem, pochodzi z szlacheckiego pomorskiego rodu Piechowskich herbu Leliwa. Związany był z harcerstwem, a więc w 1939 roku wraz z kolegą z drużyny harcerskiej próbował przejść przez granicę na Węgry. Zostali jednak ujęci przez niemiecki patrol i trafili do KL Auschwitz. Kazimierz Piechowski, numer obozowy 918, wraz z czterema innymi więźniami w 1942 roku zorganizował brawurową ucieczkę z obozu zdobywszy uprzednio niemieckie umundurowanie, broń i amunicję, niemieckim samochodem i przy całkowitym zaskoczeniu strażników uciekli z obozu. Była to jedna z nielicznych całkowicie udanych ucieczek. Wstąpił wówczas do oddziałów AK i do końca wojny walczył w ich szeregach.
Po wojnie został zadenuncjowany przez agenta UB i zasądzony za udział w AK na 10 lat więzienia. Po siedmiu latach został uwolniony. Historia jego życia i brawurowej ucieczki z obozu została sfilmowana przez Marka T. Pawłowskiego. Film ten jest dostępny w Internecie.
Tytuł „My i Niemcy” nawiązuje do niemieckiej broszury instruktażowej „Wir und die Polen” – „My i Polacy” – wydanej przez dowództwo niemieckie na obszar „Kraju Warty” w 1943r. Kazimierz Piechowski zamieszcza w swym tomie tekst tej niemieckiej broszury w oryginale, jak i w tłumaczeniu. W podtytule niemieckiej broszury czytamy: „co powinien wiedzieć dowódca jednostki o współżyciu Niemców i Polaków z uwzględnieniem historii naszego okręgu” (Warthegau – Kraju Warty). Ten niemiecki tekst zawiera odwołania do pseudo historii obliczone na całkowity brak wiedzy na ten temat u niemieckich wojskowych okupujących ten teren. Swoistym podsumowaniem jest kilka rad – poleceń jak postępować z Polakami. Czytamy tam między innymi: „Niemiec jest panem, a Polak – parobkiem.” Polacy, którzy nadawać się będą do pracy „mogą zostać przyjęci do Związku Polaków Wydatnych w Pracy”. Jest także przestroga: „Miedzy Niemcami i Polakami nie ma żadnej wspólnoty obcowania. Trzymaj się z dala od polskości! Kto się zmiesza z Polakami (Polkami), sam się odtrąca od wspólnoty narodowej. Również nie ma żadnej wspólnoty religijnej z Polakami. Polski Kościół służył jedynie polskiej nienawiści”.
Książka Kazimierza Piechowskiego nie jest jednak w żadnym razie polemiką z niemiecką broszurą instruktażową, której tekst jest po prostu przykładem prymitywnej propagandy skierowanej do prostackich członków niemieckich służb okupacyjnych. „My i Niemcy” Kazimierza Piechowskiego w sposób bardzo wnikliwy, a jednocześnie zwięzły dobitnie formułuje oceny Niemców. Autor miał doskonałą okazję poznać ich bez żadnych kamuflaży przy ich ludobójczym procederze w KL Auschwitz i następnie z perspektywy czasu, a także z pewnością po głębokiej refleksji nad zdumiewającym fenomenem jaki stanowiła powszechna akceptacja nazistowskiego, hitlerowskiego programu ludobójstwa przez całe praktycznie niemieckie społeczeństwo napisał swoją książkę. Niemieckie społeczeństwo w szerokim zakresie korzystało bezpośrednio zarówno ze zdobyczy terytorialnych, zrabowanych dóbr materialnych podbitych krajów, a także z dóbr zrabowanych indywidualnym osobom, rodzinom wszystkich podbitych nacji. Kazimierz Piechowski przytacza statystyki, które mówią o tysiącach wagonów ze zrabowanym mieniem przywożonym do Niemiec, zrabowanym przede wszystkim na mordowanych w obozach koncentracyjnych i w „fabrykach śmierci”, jakimi były krematoria w Sobiborze, Treblince, Bełżcu i innych miejscowościach.
Kluczową sprawą w zrozumieniu zbrodni niemieckiej dokonanej na narodach krajów Europy Środkowej i milionach Żydów europejskich jest poznanie i zrozumienie koncepcji opracowanego przez niemieckich profesorów Generalplan Ost – programu zagospodarowania i ukształtowania ogromnych obszarów Europy Środkowej i Wschodniej po uprzednim usunięciu z niej zamieszkujących tam od tysiącleci narodów. Usunięciu drogą gruntownej eksterminacji, której tylko etapem wstępnym były wysiedlenia tysięcy Żydów zachodnioeuropejskich oraz Polaków z Pomorza, Wielkopolski, Śląska czy Zamojszczyzny – w tym także 80% mieszkańców Gdyni. Natychmiastowe i masowe wysiedlenia miały zwolnić miejsca dla Niemców sprowadzanych z krajów nadbałtyckich, z Besarabii, czy ziem zajętych po 17 września przez Związek Radziecki na Wołyniu. Generalny Plan Wschodni był całym kompleksem opracowanych koncepcji poszerzenia niemieckiej „przestrzeni życiowej” kosztem mniejszych i słabszych narodów, była to zarówno koncepcja polityczna, jak i strategiczna, a także koncepcja „ukształtowania i zagospodarowania” ogromnych przestrzeni zagarniętych przez Niemców i zasiedlanych, przede wszystkim przez niemieckich rolników, którzy mieli stanowić swoisty „pierwszy wał obronny” nowych Wielkich Niemiec. Stąd między innymi wzięła się potrzeba masowych zbrodniczych wysiedleń z Zamojszczyzny. Wszystkie te sprawy w pełnym i jasnym świetle stawia w swej książce Kazimierz Piechowski.
W rozdziale zatytułowanym „Mentalność Niemców” czytamy: „Na kilka miesięcy przed 1 września 1939 r. ludność niemiecka na Pomorzu, w Wielkopolsce i na Śląsku sporządzała wykazy Polaków, tzw. niebezpiecznych, do usunięcia z tych terenów. Usunięcie znaczyło likwidację.”
Pierwszym etapem tego usunięcia były masowe wysiedlenia Polaków. W Gdyni – co jest nam szczególnie znane z autopsji – równolegle z tym procederem dokonywano selekcji do Piaśnicy i KL Stutthof. Wysiedleni gdynianie owe „ostateczne rozwiązanie”, które w pierwszej kolejności masowo spotkało Żydów, mieli zapewnione już w drugiej kolejności.
Zbrodnia ludobójstwa „to było wielkie, zbiorowe przedsięwzięcie, w którym swój udział miały tysiące ludzi podejmujących samodzielne decyzje, którzy nie tylko brali udział w zbrodni, ale wykazywali inicjatywę, by samodzielnie rozwiązać problem uśmiercania ludzi i pozbywania się ich ciał na niespotykaną wcześniej skalę.” (s. 251) Jednym z motywów udziału w tych zbrodniach była rozpowszechniona w społeczeństwie chęć osobistego materialnego zysku, dotyczyło to zarówno indywidualnych obywateli niemieckich, jak i wielkich przemysłowców, każdy z nich na jego miarę, zarówno szeregowy SS-man, jak uczony fizyk prof. Heisenberg, laureat nagrody Nobla w 1932 r., czy prof. Konrad Meyer, członek SS i dyrektor Instytutu Rolnictwa i Polityki Rolnej Uniwersytetu Berlińskiego, twórca jednej z wersji – przestrzennej – Generalnego Planu Wschodniego przyjętego przez Himmlera.
„Według Generalnego Planu Wschodniego, opierającego się na narodowosocjalistycznej teorii rasistowskiej, niemal cała ludność Polski była mniej wartościowa, podrzędna i niezdolna do zniemczenia.”. (s.112; z oświadczenia rektora Uniwersytetu im. Humboldta w Berlinie 28.05.2002.) Według opracowania powstałego w Katedrze Teorii Planowania i Planowania Miast, spadkobiercy niemieckiego środowiska akademickiego, które opracowało Generalplan Ost pod kierunkiem prof. Konrada Meyera, dowiadujemy się, że „Jako pierwsza w grę wchodziła deportacja i częściowa zagłada 30 do 40 milionów rasowo niepożądanych ludzi, głównie Słowian ze skolonizowanych terenów – los, który już spotkał Żydów, powinien równocześnie z rozwojem Generalnego Planu Wschodniego spotkać Słowian – w skrajnej formie biologicznej eksterminacji.” Około 14 milionów Słowian zamierzano uczynić niewolnikami, którzy mieli pracować na niemieckich panów. Osadnictwo na terenach niemieckich miało obejmować Niemców i ludność pochodzenia niemieckiego, volksdeutschów i innych „germańskich” narodów, jak Norwedzy czy Holendrzy. Z Generalnym Planem Wschodnim kompatybilny był więc Generalny Plan Osadnictwa. Owe prace planistyczne prowadzone przez niemieckich naukowców stały się „w Trzeciej Rzeszy punktem wyjściowym i napędem powstania niezależnej gałęzi nauki planowania przestrzennego i porządku przestrzennego. Można powiedzieć, że planowanie przestrzenne podczas jego powstawania w Trzeciej Rzeszy było prostym przedłużeniem idei narodowosocjalistycznej.” – Cóż, Niemcy zwykli chwalić się znakomitą organizacją i porządkiem, postępem cywilizacyjnym, wysoką techniką – ogólnie nowoczesnością.
Kazimierz Piechowski swoją książkę kończy podsumowaniem w rozdziale zatytułowanym „Niemcy dziś”. Zwraca w nim uwagę, że Niemcy, a także wielu młodych Polaków, nie zna historii. Skutek tego jest taki, że propaganda uprawiana przez Erikę Steinbach, mająca na celu uczynienie z Niemców – „ofiar” tzw. wypędzeń i zatarcie ogromnych zbrodni, jakie naród niemiecki pod wodzą swego umiłowanego wodza popełnił, szerzy się w niemieckim społeczeństwie. Dodajmy jednak, że cała niemiecka prasa wydawana u nas dla Polaków służy także temu celowi, aby wmówić młodym Polakom tę zafałszowaną wersję historii. Zaś niemieccy politycy poparcie wyborców starają się zdobyć przez popieranie Eriki Steinbach. Autor zwraca też uwagę, że historię często fałszuje się już na poziomie języka, którym mówi się o historii. „Mówi się, że za zbrodnie z czasów II wojny światowej winni są naziści. Uważam, że jest to fałsz, bowiem mentalność Niemców najlepiej pasuje do nazizmu, hitleryzmu. Tak więc popełniono bestialskie zbrodnie nie tylko za wiedzą narodu niemieckiego, lecz przy jego czynnym poparciu.”
Mało dziś znana jest niemiecka propaganda wojenna z 1939 roku, tuż przed wybuchem wojny, w postaci „afiszy śmierci”. Jeden z nich cytuje Kazimierz Piechowski w swej książce, zatytułowany „Modlitwa do niemieckiego Boga”, cytowany za: S. Dąbrowa – Kostka, „Hitlerowskie afisze śmierci”, Kraków 1983, s. 32. Jest on dowodem na jawną recydywę pogaństwa w narodzie niemieckim, która taką postać właśnie przybrała. Świadczą o tym także napisy na klamrach niemieckich wojskowych pasów: „Gott mit uns” – mógł to być jedynie bóg pogański. Konsekwencją takiej propagandy, staje się to w takim świetle jasne, były słynne „czarne księgi” ze spisami polskiej inteligencji i jednostek przywódczych przeznaczonych na stracenie, przygotowane przez niemiecką „piątą kolumnę”.
Książkę zamykają zdania: „Nie ma w historii Europy żadnego systemu ideologicznego, który mógłby zastąpić chrześcijaństwo w roli fundamentu spajającego życie społeczne. Wszelkie próby takiego zastąpienia zawsze kończyły się tragicznie – i pora wyciągnąć stąd wnioski.” Jest to opinia świadka koronnego zbrodni niemieckich na narodach podbitych. Jest on może dziś jedynym, który to może z całą mocą naszym czasom i następnym pokoleniom oświadczyć.
la