W niedzielę 7 października 2007 r. w Lesie Piaśnickim odbyły się uroczystości 68 rocznicy rozpoczęcia zbrodniczych egzekucji dokonanych przez Niemców w 1939 r. i w latach następnych.
W uroczystości, jak co roku, licznie wzięli udział mieszkańcy Wejherowa, Gdyni i innych miejscowości Pomorza, miejscowe władze, a także między innymi senatorowie Dorota Arciszewska – Mielewczyk i Antoni Szymański. Stowarzyszenie Gdynian Wysiedlonych reprezentował poczet sztandarowy i liczna grupa członków stowarzyszenia z prezesem Benedyktem Wietrzykowskim.
W czasie uroczystej Mszy Świętej koncelebrowanej kazanie wygłosił ks. prałat Daniel Nowak, proboszcz parafii Chrystusa Króla z Wejherowa, kapelan Stowarzyszenia „Rodzina Piaśnicka”.
Na uroczystości licznie przybyła młodzież szkolna z Wejherowa i innych miejscowości. Młodzież z Gimnazjum i Liceum Jezuitów w Gdyni wraz ze swymi duszpasterzami i wychowawcami przybyła także jak co roku by modlić się w intencji zamordowanych tu przez Niemców w 1939r. zakonników ze zgromadzenia ojców jezuitów w Gdyni, nauczycieli i wychowawców ówczesnego Gimnazjum Jezuitów. Wcześniej młodzież ta z pierwszych klas gimnazjalnych i licealnych do uroczystości przygotowywała się poznając historię wydarzeń w Piaśnickich Lasach w 1939 roku i martyrologię gdyńskich jezuitów.
Ks. prałat Daniel Nowak w swej homilii w czasie Mszy Świętej powiedział między innymi:
„(…) Zatrzymujemy się w Lasach Piaśnickich przy grobach ofiar hitleryzmu i faszystowskich Niemiec, którzy w latach 1939 – 1940 w majestacie sobie stanowionego prawa pozbawiali ludzi życia i bestialsko mordowali tylko za to że byli Polakami. Zatrzymujemy się w miejscu pozbawienia ludzi godności i praw ludzkich. Było to zadanie stawiane przez Hitlera dla zniszczenia Polski i usunięcia jej sił żywotnych w sposób twardy i bezwzględny.
Jeszcze przed wojną na terenach Pomorza dokonywała się hitleryzacja Niemców pomorskich przez organizacje społeczne i gospodarcze, zwłaszcza partię Młodoniemiecką i Zjednoczenie Niemieckie Posłów w Sejmie i Senacie, które były osłoną akcji szpiegowskiej i dywersyjnej. Liczne jawne i tajne komórki NSDAP przyczyniały się do szeroko zakrojonej hitleryzacji Niemców pomorskich. Mniejszość niemiecka zaangażowana była w tajną służbę wywiadowczą. Główna siedziba, do której spływały meldunki o Polakach, znajdowała się w Gdyni w siedzibie konsulatu niemieckiego. To tam prawdopodobnie powstawały tzw. „czarne księgi” lub listy gończe, które zawierały nazwiska i adresy osób przeznaczonych na śmierć. Tak przygotowywano mord w Lasach Piaśnickich Wszystko po to, by przez wyniszczenie inteligencji i przymusową pracę ujarzmić podbite narody. Rozmach zbrodni na Pomorzu jest ogromny, bo w różnych miejscach z pominięciem obozu koncentracyjnego Stutthof, zginęło ponad 60 tysięcy ludzi, z tego, jak stwierdziła Komisja Badania Zbrodni Hitlerowskiej w 1946 r., 12 tysięcy w Lasach Piaśnickich. Nikt dotąd nie zweryfikował tej liczby ofiar ( z powodu braku nowych znaczących dokumentów. Czasami pojawiające się nowe cyfry są próbą dalszego zakłamania mordu i próbą poszukiwania sensacji). Inwigilacja dotyczyła nie tylko Polaków, ale także Niemców, którzy nie popierali przemian politycznych w Rzeszy. Ich los był przesądzony, podobnie jak Polacy byli szykanowani i skazywani na wyniszczenie.
Nasza obecność w tym miejscu ma jedno zasadnicze znaczenie. Przywrócić godność tym ludziom, każdemu z osobna, którzy jej bestialsko zostali pozbawieni. Czynimy to nie jako przejaw czegoś wyjątkowego z naszej strony, lecz jako powinność, bo wobec nich jesteśmy „słudzy nieużyteczni – wykonaliśmy to, co powinniśmy wykonać”. Stajemy więc w pokorze, w zadumie i milczeniu. Z pewnością najpierw wraz z prorokiem Habakukiem, którego słuchaliśmy w pierwszym czytaniu, płynie skarga do Boga „Czemu każesz mi patrzeć na nieprawość i na zło spoglądasz bezczynnie? Oto ucisk i przemoc przede mną, powstają spory, wybuchają waśnie.” Pytamy się jak powstrzymać gniew, jak z tego miejsca głosić pokój, jak przebaczać, jak budować jedność, jak być orędownikiem miłosierdzia?(…) Towarzyszą nam podobne myśli jak uczniom Chrystusa, którzy po śmierci Mistrza, szli do domu do Emaus. Wszystko miało być inaczej, wolność, pokój, miłość, a tymczasem śmierć i pozbawienie godności. „Myśmy się spodziewali”, tak rozprawiali w drodze, nie mogąc ogarnąć umysłem i sercem ostatnich trzech dni wydarzeń.
Kalwaria Wejherowska, która miała i ma ogromny wpływ na kształtowanie naszego ducha religijnego i narodowego – mieszkańców Kaszub i Pomorza, kończy się śmiercią Chrystusa. I co dalej ?!. Jesteśmy w drodze jak uczniowie Chrystusa po Jego śmierci, jesteśmy w drodze po śmierci Męczenników Piaśnicy. Będąc w drodze rozprawiamy o tym wszystkim, co dzieje się wokół nas. Jesteśmy pokoleniem, które bezpośrednio nie jest związane z wojną, ale jako dzieci i wnukowie z nieliczną już rzeszą świadków tamtych dni winni jesteśmy aby fakt II wojny światowej przedstawiany był w prawdzie, byśmy żyjąc dzisiaj zbliżali się do prawdy.
Kiedy opuszczamy Kalwarię i idziemy do lasów piaśnickich mijamy czołg – niby symbol wolności i pomnik zwycięstwa. Tak podobno miało być. Żeby z godnością spojrzeć w oczy ofiarom II wojny światowej, żeby zwracać się do Męczenników z czystym sercem, do świętych i błogosławionych, do bohaterów walki i męczeństwa; zwracać się o pokój i pojednanie potrzeba nam oczyścić pamięć, która naszemu pokoleniu została przekazana przez pryzmat zimnej wojny i politycznych rozgrywek między Wschodem i Zachodem. Trzeba nam się uwolnić od tego zatrucia ideologią równie zbrodniczą jak faszyzm – ideologią komunistyczną, która wciąż nie pozwala wielu głosić „zdrowych zasad i uwolnić się od bojaźni”. Jedno z tych zatruć powoduje, że na historię II wojny światowej wciąż patrzy się przez pryzmat wyzwolenia wiosną 1945 roku przez Armię Radziecką i do tego wyzwolenia dopisuje się fakty mające oskarżać Niemców i Polaków, którzy byli wrogami ideologii komunistycznej. To, co miało być wyzwoleniem, przyniosło kolejną pogardę godności człowieka i zniewolenia trwającego do roku 1989, a zatrucie fałszywą ideologią wciąż przenosi się na następne pokolenia.
W roku 1945 jesienią, kiedy rozpoczynał się nowy rok szkolny, wróciła z wygnania nauczycielka z dwójką dzieci, która pracując na tym stanowisku przed wojną wraz z mężem w wiejskiej szkole w pobliżu Gdyni (mąż jej został aresztowany i rozstrzelany w Lasach Piaśnickich, ona musiała opuścić dom w ciągu kilkunastu minut) – zabrała się do pracy, by po tylu latach przerwy znowu uczyć po polsku w polskiej szkole. W trakcie porządkowania klasy powiesiła krzyż na ścianie. Nowa władza urzędu bezpieczeństwa nakazała zdjąć krzyż. Odpowiedziała wtedy jak to: przecież jest Polska, mój mąż za Ojczyznę zginął w Lasach Piaśnickich. Wtedy jeden z urzędników odpowiedział: – oni (tzn. Niemcy) tylko za nas dobrą robotę wykonali. W atmosferze takiej propagandy wbrew naszym oczekiwaniom byliśmy wychowywani. Napisał kiedyś śp. Tadeusz Boldaun, (mniej więcej tymi słowami), że Lasy Piaśnickie są lekceważonym miejscem przez władze polityczne, ma być to miejsce zapomniane, ponieważ spoczywają tam Polskie rodziny inteligenckie, które w obecnych warunkach politycznych byłyby równie niewygodne z racji swoich narodowych postaw i skazane na wykluczenie ze społeczeństwa.
Żeby oczyścić pamięć potrzeba nam historyków, którzy będą pisać własną historię. Losy naszego narodu tak się toczyły, że historię nam pisali obcy, tak było w zaborach, w czasie wojen, w komunizmie. Ojciec św. Jan Paweł II oddając hołd ofiarom II wojny światowej mówił: „W naszym stuleciu (XX wiek) wrócili męczennicy. A są to męczennicy nieznani jak gdyby „nieznani żołnierze” wielkiej sprawy Bożej. Jeśli to możliwe ich świadectwa nie powinny zostać zapomniane w Kościele. (List Apostolski Tertio millennio adveniente, 37).
Drodzy bracia i siostry, w dużej mierze ten apel Ojca Św. jest w kościołach naszych parafialnych spełniany. Nie ma kościoła, czy cmentarza na naszej ziemi kaszubskiej i pomorskiej, które by nie upamiętniały nazwisk ofiar II wojny światowej. W imieniu Stowarzyszenia Rodziny Piaśnickiej i własnym a także wielu ludzi, pragnę serdecznie podziękować za kolejną inicjatywę, która prowadzi do oczyszczenia pamięci naszego pokolenia i w miejsce czołgu pragniemy postawić kaplicę na wzór kalwaryjskich „Droga do Emaus” dla upamiętniania ofiar Lasów Piaśnickich i ofiar II wojny światowej. Czołg nie stanowi pomnika, nikt nie stawia mieczowi i zbroi pomnika lecz rycerzowi. Ten relikt przeszłości postawiony w Wejherowie w roku 1970 był wykorzystaniem dramatu II wojny światowej w ówczesnej polityce zimnej wojny dla podkreślenia potęgi przyjaźni polsko – radzieckiej wobec kryzysu, który doprowadził do wypadków grudniowych na wybrzeżu 1970 r. pociągając za sobą ofiary śmiertelne, doprowadził do bankructwa ekonomicznego. Mit czołgu T 34 miał być potęgą Armii Czerwonej wobec nawałnicy hitlerowskiej, wykorzystywany także w latach powojennych. (ten typ czołgu nie był bezpośrednio na wyposażeniu armii polskiej), natomiast służył do tłumienia rozruchów poznańskich w roku 1956.). Miejscem miecza i zbroi jest muzeum i prywatni kolekcjonerzy – podobnie i czołgu. Chciałbym podziękować za tą inicjatywę oczyszczenia pamięci Panu Wojewodzie, Panu Staroście Wejherowskiemu, Panu Prezydentowi Wejherowa, Panu Wójtowi Gminy Wejherowo, Panom posłom, środowiskom kombatanckim, Wojsku, Księżom i wielu innym, którzy nie bacząc na opinię byłych utrwalaczy władzy ludowej i przyzwyczajenia innych do tego specyficznego znaku topograficznego chcieliby wizytówkę czołgu w tym miejscu zachować.
Dla oczyszczenia pamięci potrzeba, aby zły depozyt dawnych lat nie kreował postaw i świadomości następnych pokoleń. Duży wpływ na kształtowanie losów naszej ojczyzny i tworzenie historii mieli ludzie, którzy nie byli ani Polakami, ani Niemcami, byli ludźmi pozbawionymi osobistej godności, bez honoru. To oni łatwo oskarżali według zapotrzebowań politycznych albo Niemców albo Polaków, poszukując dla siebie wygodnego miejsca w życiu społecznym i niejednokrotnie na stanowiskach publicznych i państwowych. A przecież oni sami tworząc ideologię z pominięciem prawa naturalnego i praw godności ludzkiej pozbawiali siebie naturalnego prawa przynależności narodowej. Przez pryzmat takich ludzi nie wolno kogokolwiek oskarżać, nie wolno obciążać zbiorową odpowiedzialnością inne narody.
Oskarżony po wojnie jeden taki obywatel zeznawał.: Urodziłem się 1903 roku. Skończyłem 2 kasy szkoły powszechnej. Na Kaszuby sprowadziłem się w roku 1930. „Jestem wyznania ewangelickiego narodowości niemieckiej. Do roku 1939 byłem Polakiem nosiłem obywatelstwo polskie. W latach 1924 1926 służyłem w wojsku polskim. Z chwilą wybuchu wojny wyrobiłem sobie niemiecki dowód osobisty. Zgłosiłem się jako ochotnik do wojska niemieckiego. Wypełniałem ściśle wszelkie zarządzenia mych przełożonych. Polaków nie chroniłem gdyż jestem Niemcem. Zaprzeczam jakobym strzelał do figury Matki Boskiej.”
Ileż ludzi pozbawionych godności zasadniczo bez narodowości i państwowości znalazło ciepłe posady w urzędzie bezpieczeństwa po wojnie, iluż się skryło szczególnie w byłej NRD – zbrodniarzy hitlerowskich pozostających w służbie nowego aparatu władzy komunistycznej.
„Nie wstydź się zatem świadectwa Pana naszego ani mnie, Jego więźnia”, (pisze w dzisiejszym liście św. Paweł), „lecz weź udział w trudach i przeciwnościach znoszonych dla Ewangelii według danej mocy Boga”. Jak to uczyniła błogosławiona Alicja, wszyscy Ci, których umiemy nazwać po imieniu i tych którzy wciąż pozostają bez imienia, bo mimo tylu lat archiwa polskie i niemieckie wciąż utrudniają dostęp do prawdy. Nie wstydźmy się zatem męczenników lasów piaśnickich, nie wstydźmy się ofiar II wojny światowej by tworzyć nowe czasy, w oparciu o przyjaźń polską i rosyjską, i niemiecką.
Nie chcemy nikogo oskarżać, chcemy przywrócić należną godność tym, którym ona się w najwyższym stopniu należy jako Męczennikom i Bohaterom. Chcemy to uczynić jako Polacy, Kaszubi, ale zapraszamy też obywateli innych krajów szczególnie Niemiec.
Parę tygodni temu miałem spotkanie z przedstawicielami naszej młodzieży, która przygotowywała się do spotkania z młodzieżą niemiecką i litewską. Przyszli do mnie: – „Proszę księdza, jak mamy mówić o Piaśnicy naszym niemieckim koleżankom i kolegom. Jak się wobec nich zachować?” (…) Uczniowie zdążający do Emaus mieli szczęście spotkać w drodze nieznajomego, który im te trudne sprawy związane ze śmiercią Mesjasza wyjaśniał. Z podziwem go słuchali. W miarę upływu drogi i słuchania ich uwaga skupiająca się na zbrodniarzach biegła w kierunku tajemnicy paschalnej, ofiary Chrystusa. Jego samego poznali przy łamaniu chleba na Eucharystii.
Bracia i siostry, uczestniczymy w pełnej ofierze naszych braci i sióstr, w tajemnicy Paschalnej Jezusa Chrystusa sprawowanej na tym Ołtarzu. Niechaj nasza oczyszczona pamięć pozwoli, byśmy tutaj wraz z następnymi pokoleniami odbywając drogę duchową z Kalwarii Wejherowskiej do Lasów Piaśnickich, tutaj przy łamaniu chleba rozpoznali Mesjasza. Bo tylko wtedy z nowymi siłami zdrowe zasady, które posłyszeliśmy od Męczenników weźmiemy za wzorzec w wierze i miłości w Chrystusie Jezusie. Dobrego depozytu strzec będziemy z pomocą Ducha Świętego, który w nas mieszka. I poniesiemy radość pokoju wszystkim ludziom mając za nic zbrodniarzy i czołgi.”
Uczestnicy uroczystości złożyli kwiaty i wieńce, i zapalili znicze przy ołtarzu i na grobach pomordowanych.