W dniu 25 września o godz. 14,30 w programie I TVP S.A. został wyemitowany film Jacka Kubiaka w założeniach mówiący o wysiedleniach Polaków w 1939 roku, w którym wzięli udział członkowie Stowarzyszenia Gdynian Wysiedlonych.
Wprawdzie spodziewaliśmy się jego pokazania we wrześniu, ale do ostatnich godzin nie wiedzieliśmy o terminie emisji. Informacja o tym na dwie godziny przed nadaniem filmu – jest, delikatnie mówiąc, nietaktem. Okazało się bowiem, że film ten stał się przysłowiową zapchajdziurą w programie telewizyjnym. Autora prosiliśmy o wcześniejszą wiadomość na ten temat i o udostępnienie przed emisją zmontowanego filmu i umożliwienie nam, a szczególnie osobom wypowiadającym się, zapoznanie się z jego treścią i formą. W rezultacie wielu członków naszego stowarzyszenia nie obejrzało tego filmu. Mamy nadzieję, że autor filmu udostępni nam w najbliższym czasie nagranie, co umożliwi nam pełne ustosunkowanie się do jego treści. Taki rodzaj autoryzacji własnych wypowiedzi i udziału w medialnych zdarzeniach jest w dzisiejszych czasach sprawą zupełnie niezbędną i oczywistą, szkoda, że pan Jacek Kubiak tego nie dostrzega.
Już po nagraniach naszych wypowiedzi dowiedzieliśmy się, że w programie przewidziane są także wypowiedzi historyków niemieckich i polskiego historyka, o czym powiadamialiśmy już wcześniej na naszej stronie „Aktualności”, wyrażając nadzieję, że film ukaże całą prawdę o naszych wysiedleniach.
W filmie wystąpili także Niemcy, wspominając swe szczęśliwe dzieciństwo w domach, z których wypędzono w 1939 roku Polaków. Przy tej okazji potwierdzili nasze wspomnienia mówiąc, że gdy weszli do polskiego domu – zastali pozostawione, nie dokończone posiłki przygotowane przez Polaków, których nie mogli przed opuszczeniem swego domu zjeść. Takie wspomnienia gdynian o identycznej sytuacji mamy nagrane w innym filmie z przed lat („Klucze pozostawić w drzwiach” TVP S.A.) Owi Niemcy wspominali święte oburzenie matki, która „wściekła była” na to i twierdziła, że „gdyby Hitler o tym wiedział, to by na to nie pozwolił”. Zdanie to pozostało bez jakiegokolwiek komentarza twórcy filmu i wyszło na to, że – „dobry Hitler” o niczym nie wiedział. Stara śpiewka niemieckiej propagandy, szkoda tylko, że w polskim filmie z całą naiwnością jest powtarzana.
Niemcy brutalnie wyrzucali Polaków z ich domów nie pozwalając przełknąć posiłku przed wielodniową tułaczką wysiedlanych. Przychodzili także zwyczajnie kraść polskie mienie. Jeszcze przed wysiedleniem, tuż po wkroczeniu Niemców do Gdyni, do naszego domu przyszedł Niemiec nazwiskiem Lehmann i zażądał od mojej matki klucze od naszego sklepu przy ul. 10 Lutego. Był to jeden z Niemców już przed wojną zamieszkujących Gdynię i pracował wówczas u jednego z gdyńskich kupców, który zginął w Piaśnicy. Zajął sklep swego zamordowanego pracodawcy, ale przyszedł także po towar u innego polskiego kupca, aby się lepiej obłowić. Wzruszające opowieści o „niezorientowanych” w sytuacji Niemcach, którzy zajmowali polskie mieszkania z całym wyposażeniem są zwykłą propagandą ukazującą fałszywy obraz tragicznej polskiej historii naszych wysiedleń.
Oczywistą sprawą jest, że wypowiedzi w filmie są skracane, ale rzecz w tym co się wycina, a co pozostaje. Jeżeli ucina się puentę i wypowiedź przez to zmienia charakter to nie jest to dobrze. Trudno odnieść się szczegółowo do całości filmu bez możliwości jego ponownego obejrzenia. Jedno się narzuca po tym „nagłym” obejrzeniu, że film nie ukazał rozmiaru akcji wysiedleńczej, jaką Niemcy przeprowadzili w stosunku do Polaków i całej ideologicznej zasady tego zbrodniczego procederu. Relatywizowana została sprawa wysiedleń Polaków i przesiedleń Niemców, którzy zajmowali polskie mieszkania, do których jakoby zostali sprowadzeni niespodziewanie i przez zaskoczenie. Niemcy doskonale znali plany ich nikczemnego idola i udawanie, że było inaczej jest żałosne.
la