Julia Łatynina: „Woń gazu łupkowego”
W omówieniu na łamach „Naszego Dziennika” tekstu rosyjskiej publicystki Julii Łatyniny, opublikowanego w internetowym wydaniu „Moscow Times” czytamy, że w czasie spotkania premierów Tuska i Putina na smoleńskim lotnisku ustawiono nowoczesny sprzęt nawigacyjny. Trzy dni później już go tam nie było.
Łatynina stawia tezę, że dla Rosji sytuacja, w której okazało się, że Polska posiada ogromne złoża gazu łupkowego – stanowiące wielką konkurencję dla gazu rosyjskiego, rozgrywanego jako surowiec strategiczny w stosunkach z Europą mogła stać się bodźcem do poparcia Tuska, z którym Putin wiązał, w jej opinii, nadzieje na zneutralizowanie zagrożenia polskim gazem na rynkach europejskich. A działo to się w sytuacji oczekiwanych w niedalekiej przyszłości wyborów w Polsce.
Jak podkreśla autorka, to właśnie na trzy dni przed oficjalnymi obchodami 70 rocznicy mordu polskich oficerów przez NKWD w Katyniu premierzy Putin i Tusk spotkali się w lesie katyńskim. „Specjalnie przyjechali wcześniej, aby nie musieć zapraszać Kaczyńskiego i aby go podejść” – zauważa Łatynina. Według niej, późniejszy przylot polskiego prezydenta, który zabrał ze sobą dużą część krajowej elity, był niejako wymuszony polityczną licytacją „Putina, który w przeddzień polskich wyborów zawiązuje sojusz z Tuskiem, podobnie jak Katarzyna skorzystała z usług Branickiego i Potockiego”. – Trzeba przyznać, że rosyjska publicystka bardzo surowo ocenia bratanie się Tuska z Putinem w Katyniu krótko przed tragiczną katastrofą w Smoleńsku, nikt w Polsce nie zdobył się na taką zasadniczą ocenę postępowania Tuska. Natomiast na polskim rynku prasowym często spotkać można bezrefleksyjną radość z tego spotkania – delikatnie mówiąc.
Były agent sowieckiego wywiadu wojskowego GRU Wiktor Suworow, skazany w Rosji na karę śmierci, uważa, że katastrofę powinna badać międzynarodowa komisja. Nie ma on bowiem zupełnie zaufania do Putina, który osobiście nadzoruje śledztwo, a który według Suworowa „nie ma żadnych zahamowań, że może być zdolny do wszystkiego” o czym może świadczyć los innego agenta GRU, który wymknął się na Zachód, gdzie został następnie otruty promieniotwórczym polonem.
Natomiast wielu zwykłych Rosjan wyraża autentyczny żal z powodu owego „drugiego Katynia”, mają oni bowiem pełną świadomość czym jest i jak okrutna bywa rosyjska, w tym sowiecka, tradycja samodzierżawia.